poniedziałek, 29 grudnia 2014

Część II - PAŹDZIERNIK

Dziś moja młodsza siostra przeżywa wielki dzień. Widzę po niej jak denerwuje się od samego rana. Tydzień temu wróciłam od Szymona i zaproponowałam Agacie, żeby przeniosła się do mnie. Zawsze to raźniej w dwójkę. Z pracy też zrezygnowałam. Nie mogłabym długo ukrywać przed nimi nawrotu choroby. Dlatego zanim coś by się ujawniło, podziękowałam za współpracę. Doszłam też do wniosku, że wszystkie oszczędności, które miałam na koncie pozwolą mi na spokojne życie do końca. Odprawę też dostałam, więc kasą nie musiałam się przejmować.

- Nina! - Słyszę przeraźliwy jęk. - Błagam pomóż mi! - Aga wychodzi z łazienki z cierpiętniczą miną. - Bo nie potrafię sobie poradzić z sukienką.

Uśmiecham się tylko, gdyż głos którym mnie wołała, brzmiał co najmniej jakby stało się jej coś strasznego.

- Dzięki siostra. - Cmoka mnie w policzek i wybiega z mieszkania.

Moją młodszą siostrzyczkę czeka długa nauka. W końcu sama zadecydowała, że chce iść na fizjoterapię. I udało jej się dostać na wymarzony kierunek.

Po południu przychodzi cała w skowronkach. Widzę po niej, że jest podekscytowana.

- I jak? - Pytam robiąc kawę.

- Cudownie! - Zrzuca szpilki. - Ale daj mi chwilkę. Przebiorę się.

Przechodzę z kubkami do salonu. Niecałe pięć minut później wbiega tam również Agata już w dresie, skacząc na jednej nodze i zakładając skarpetkę.

- Jak on ma na imię? - Pytam podkurczając nogi na fotelu.

- Oj, a ty od razu, że facet. - Przewraca oczyma.

- A nie mam racji? - Podpuszczam ją.

- No masz... - Odpowiada bez zastanowienia.

- No widzisz. Trochę cię już znam. - Przerywam jej.

- Nie gadam z tobą. - Chwyta kubek w dłonie i odwraca się w drugą stronę. - Foch.

- I tak mi zaraz opowiesz, więc zaczekam. - Wzruszam tylko ramionami.

- Oj, no dobra. - Siostra kapituluje po dosłownie minucie obrażania się. - Ma na imię Daniel. Około metr dziewięćdziesiąt wzrostu, cudne zielone oczy i ciemne włosy. Uwielbia kino Woody Allena, słucha rocka i... - Tu przerywa, żeby zaczerpnąć powietrza. - I amatorsko gra w siatkówkę. Na dodatek chodzi na każdy mecz tutejszej drużyny. - To dodaje już szeptem.

- W czym problem? - Dziwię się, bo zaczyna skubać skrawek bluzki.

- W tym, że powiedziałam mu, że ja również uwielbiam siatkówkę i Skrę. - W tym momencie wybucham śmiechem.

Moja siostra, która kiedy tylko mogła migała się od gry, w ciągu minuty stała się fanką. A jak ją znam, będzie chciała mu czymś zaimponować.

- I tak czeka mnie ciężka noc. Muszę przecież jakoś ogarnąć cały skład i w ogóle... - Robi smutną minę. - I... No... Obiecałam, że pójdę z nim na najbliższy mecz. Znaczy się ciebie też zabieramy. Ale nie martw się jest jeszcze trochę czasu! - Dodaje to już zza drzwi i dobrze, bo właśnie w jej stronę leciała poduszka.

Następne dni Agata poświęca na przyswajanie wiedzy o siatkówce i siatkarzach. I dobrze. Przynajmniej ma zajęcie i nie denerwuje mnie jej nic nie robienie. Ja z kolei zajmuję sobie czas na porządkowanie wszystkich spraw. Rozwiązuję lokatę, a w zamian za to kupuję młodej samochód. O mało nie posiada się ze szczęścia. Zanoszę też do mojego dawnego biura wszystkie projekty, które stworzyłam kiedyś bez zamówienia. Ot tak. Może coś z tego wykorzystają.

Najciężej pracuje mi się przy szkicach. Nie mam siły, żeby je wyrzucić. Każdy mi coś przypomina. Wtedy też natykam się na rysunek Wojtka sprzed ponad dwóch lat. Uświadamiam sobie, że w ciągu ostatniego miesiąca od naszego przypadkowego spotkania, każdego dnia myślę o nim choć chwilę. Wygładzam kartkę i szybko wkładam ją między inne rysunki, gdyż słyszę głos siostry dobiegający z przedpokoju.

- Ninaaaa! - Krzyczy na całe gardło.

- Musisz się tak rozdzierać? - Opieram się o futrynę.

- Słuchaj. Idziemy jutro na mecz. Daniel będzie po nas o 14. Wreszcie będziesz miała okazję go poznać. - Szczerzy się.

- Jakoś mi się nie chce. - Przyznaję krzywiąc się.

- Nie ma nie chce mi się. Idziemy i już! Kupiłam dziś bilety. - Macha dwoma karteczkami. - Nie masz wyjścia. Musisz iść.

Następnego dnia pod wpływem namawiania ze strony siostry w końcu godzę się na wyjście. To prawda. Mieszkam w mieście, które żyje siatkówką, ale jeszcze nigdy nie byłam na żadnym meczu. Do tej pory nie ciągnęło mnie do tego. Ale czego nie robi się dla rodzeństwa.

Punktualnie o 14 dzwoni dzwonek do drzwi. Otwieram je, ponieważ moja kochana Agatka piąty raz zmienia ubranie. Za każdym razem jej coś nie pasuje.

- Cześć. Wchodź. - Zapraszam stojącego tam chłopaka do środka.

- Nina, tak? - Upewnia się, na co kiwam tylko głową. - Jesteście z Agatą bardzo podobne. - Uśmiecha się.

- Tylko z wyglądu. - Dodaję po cichu. - Ona jest straszną jędzą. - Puszczam do niego oko w momencie, gdy z pokoju wychodzi moja siostra.

- Hej. - Wita go.

- No ile można na ciebie czekać? - Pytam ironizując.

- No weź... Się przymknij. - Syczy do mnie.

Zabieramy kurtki i wychodzimy z mieszkania. Na halę docieramy jakieś 15 minut przed meczem. Zajmujemy swoje miejsca i przyglądamy się rozgrzewce.

- Idę bliżej boiska. Zrobię parę fotek. - Informuje nas Agata.

- Jestem w szoku. - Mówię szeptem do Daniela. - Co ty zrobiłeś z moją siostrą? - Śmieję się.

- Ma się ten urok osobisty. - Odpowiada mi w tym samym tonie. - Ale cieszę się, że Adze spodobała się siatkówka. To dla mnie wiele znaczy. Tak. Domyśliłem się, że ściemnia, co do jej wiedzy na ten temat za pierwszym razem. - Dodaje, widząc moje pytające spojrzenie.

- Ej. Zaczekacie na mnie chwilę po meczu? - Agata siada na swoim krzesełku. - Pójdę na boisko. Może uda mi się zdobyć jakiś autograf.

Tylko się uśmiecham. Nie sądziłam, że siostra tak zadurzy się w siatkówce. Znaczy się prędzej w siatkarzach, ale to szczegół. Rozmawiamy o zasadach. Dwójka cały czas cierpliwie mi wszystko tłumaczy. W końcu każą mi spojrzeć na boisko i powtórzyć, co zapamiętałam. Gdy tylko odwracam głowę widzę jednak wielkie brązowe oczy, które śledzą każdy mój ruch. Moje serce przyspiesza, a oblicze właściciela spojrzenia automatycznie się rozjaśnia. Macha w naszym kierunku, co nie ucieka uwadze mojej siostry.

- Łii! Patrzaj! Wojtek Włodarczyk macha w stronę naszego sektora. - Ekscytuje się.

Biję się z myślami, co mam zrobić. Siedzimy jednak zbyt blisko boiska, żebym mogła uciec niezauważona. Nigdy bym nie przypuszczała, że spotkam go akurat w takim miejscu. Wzdycham głęboko i postanawiam, że jednak nie będę odstawiała szopki i zostanę. Co ma być to będzie.

W końcu rozgrzewka się kończy i wybiegają pierwsze szóstki. Wojciech wędruje do kwadratu wraz z resztą zawodników, którzy nie grają. Cały czas jego wzrok błądzi w naszej okolicy. Ostatni gwizdek. Wygrali gospodarze. Moja siostra w okamgnieniu zbiega w stronę graczy, a my cierpliwie czekamy na nią w tym samym miejscu. Ledwo zamieniliśmy dwa słowa z Danielem, gdy ten pokazuje mi, żebym się odwróciła. Wykonuję jego prośbę i o mało nie spadam z krzesełka. Sam wstaje i śmieje się ze mnie.

- To może ja nie będę przeszkadzać? - Proponuje i przechodzi wyżej.

- Cieszę się, że cię widzę. - Słyszę.

- Nie wiedziałam, że grasz. - Mówię.

- Nie zdążyliśmy poruszyć ostatnio tego tematu. - Łapie mnie delikatnie za rękę. - Nie wybaczę sobie, jeśli znów mi znikniesz bez słowa. - Robi krok w moją stronę. - Proszę zaczekaj na mnie przed halą. Daj mi góra dziesięć minut. Błagam! - Kiwam tylko głową, po czym bierze mnie za rękę i prowadzi w stronę Daniela. - Kolego, proszę cię. Przypilnuj ją, żeby stąd nie uciekła. Dajcie mi chwilę.

Zdezorientowany chłopak nie wie jak ma zareagować. Wojtek szybko znika.

- Co to było? Czy ja mam już jakieś zwidy? - Daniel spogląda na mnie z szeroko otwartymi oczyma.

- Długa historia. - Szepczę. - Napiszę do Agi, że czekamy przed wejściem, ok?

Kilka chwil później stoimy już na zewnątrz.

- Nina, mogę cię o coś zapytać? - Słyszę od kolegi siostry.

- Pewnie. - Podchodzi bliżej mnie.

- Powiedz, jak sądzisz, czy Agata mnie... Lubi? - Pyta ledwo dosłyszalnym głosem. - Bo wiesz... Ja uwielbiam spędzać z nią czas... - W odpowiedzi kiwam mu głową, co ewidentnie go cieszy.

Wtedy też przybiega moja siostra z ogromnym uśmiechem na twarzy.

- Jeny, nie uwierzycie! Udało mi się zebrać autografy od Wrony, Kłosa, Wlazłego i Winiarskiego. A i mam z nimi zdjęcia! - Z wrażenia aż podskakuje do góry. - Wyjście uważam za udane w 99 procentach.

- Dlaczego nie stu? - Pytamy równocześnie z Danielem.

- Bo mi gdzieś Włodarczyk uciekł. A on jest taki słodki. - Robi niewinną minkę, a słysząc chrząknięcie gwałtownie się odwraca.

- Cześć. - Wojtek podaje jej rękę.

- Czyli wszystko słyszał? - Agata krzywi się w naszą stronę.

My tylko kiwamy jej głowami na potwierdzenie.

- Przepraszam, ale ja zawsze mówię to, co myślę. - Usprawiedliwia się u siatkarza.

- Wybaczam. - Uśmiech nie znika mu z twarzy. - Nina, to idziemy coś zjeść i pogadamy na spokojnie? - Mina mojej siostry jest bezcenna.

- Jestem ci to winna. - Przyznaję. - Aga, będę jak wrócę. Pa.

Zostawiamy nadal zszokowaną Agatę i zmierzamy do samochodu Wojciecha.

- Mam propozycję. Żeby nikt nam nie przeszkadzał, zapraszam do mnie. Coś tam ugotujemy, a ty mi wyjaśnisz, dlaczego drugi raz mi zniknęłaś.

- Dobrze.

Mijamy kilka ulic i docieramy do mieszkania Włodarczyka.

- Ładnie tu. - Rozglądam się po pomieszczeniach, gdy już jesteśmy w środku.

- Przeciętnie. - Rzuca w kącie torbę. - Zapraszam do salonu. - Wskazuje dłonią. - Może być najpierw herbata? - Woła z kuchni.

- Jak najbardziej. - Siadam po turecku na kanapie.

- Wojtek, gdzie cię wcięło po meczu? - Słyszę jak ktoś wpada do mieszkania. - Ooo! Łooo! Eeee... Tego... - Mężczyzna drapie się po głowie wychodzi, a po chwili słychać dzwonek do drzwi.

Gospodarz wybiega z kuchni i otwiera.

- Tak. Teraz jestem pewien. Po prostu pomyliłem mieszkania! - Gość wchodzi do środka. - Nie pomyliłem? - Odzywa się tuż po tym jak „pozbierał szczękę z podłogi”.

- Tak, Karolku. Masz niesamowite wyczucie czasu. - Przewraca oczyma Włodarczyk. - Ale skoro już jesteś. Poznaj. To Nina. Moja znajoma, której dawno nie widziałem. - Wskazuje na mnie. - A to, Nino, Karol Kłos, mój do tej pory kolega. - Akcentuje „do tej pory”. - A zarazem sąsiad. A no i gramy razem. Ale to chyba wiesz.

- Karoool. - Znów do mieszkania wszedł ktoś bez zapowiedzi. - Ciebie to serio gdzieś posłać... - Trzeci siatkarz znajdował się już w pomieszczeniu. - Ooo. A to takie rzeczy się tu wyrabiają. I ja o tym nic nie wiem? - Stoi z podpartymi bokami.

- Taaa. Norma. - Wojtek powoli traci cierpliwość. - Andrzej – Nina. Nina – Andrzej.

Witam się z kolegami Włodarczyka, który widać, że nie jest zadowolony z ich przybycia.

- Dobra panowie. Macie do mnie jakiś konkretny interes, czy zabłądziliście? - Pyta w końcu.

- Noo... Tak jakby... To nie. - Miotają się obaj.

- Ciesze się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy. Tylko szkoda, że już idziecie. - Wojtek dodał z jakimś błyskiem w oku. - To do jutra. Cześć.

Jego koledzy nie zdążyli nawet zareagować. Odprowadził ich i zamknął drzwi na klucz.

- Przepraszam za nich. Strasznie są ciekawscy. Ale może to ich urok. - Wzrusza ramionami. - Jednak nie dziś. Teraz chcę na spokojnie z tobą porozmawiać. - Uśmiecha się i wraca do kuchni.

- Możesz mi coś opowiedzieć o sobie? - Pytam go, siadając obok stołu w pomieszczeniu, w którym się znajduje.

- Zależy, co byś chciała wiedzieć. - Podaje mi kubek i opiera się o szafkę.

- Wszystko. - Przyznaję. - W końcu jakby nie było, nie wiem czy nie jesteś jakimś psychopatą, który zwabia młode kobiety do mieszkania, a potem morduje dla zabawy? - Mówię poważnie, a on szeroko otwiera oczy. - Żartowałam. - Widać jak wypuszcza powietrze z płuc.

- Masz specyficzne poczucie humoru. - Mówi wyjmując z lodówki warzywa.

- Teraz to mi już obojętne. - Wypowiadam te słowa, zanim zdążę przemyśleć ich sens.

- Ej, o co chodzi? - Kuca i spogląda w moje oczy.

- Nie, nic. - Udaję, że tak tylko mi się wymsknęło.

Nie chcę, żeby wiedział, że jestem coraz bliżej końca. Sama też nie chcę o tym myśleć. Automatycznie też zepsuł się mój humor. Nie mogę pozwolić, żeby poznał mój sekret i się nade mną litował.

- Przepraszam, jeśli przywołałem jakieś złe wspomnienia. Nie miałem takich zamiarów. - Obejmuje mnie.

- Nic złego się nie dzieje. - Przywołuję na twarz uśmiech. - Mam ci jakoś pomóc?

- Możesz pokroić paprykę. - Podaje mi nóż i warzywo.

W międzyczasie rozmawiamy. Powoli się wzajemnie poznajemy. Jednak cały czas umiejętnie omijałam temat choroby, a Wojtek również nie naciska. Wspólnie przyrządzamy ryż z warzywami. I zajmuje nam to dwa razy więcej czasu niż powinno. Lecz nam to nie przeszkadza.

- Podaj mi swój telefon. - Słyszę po skończeniu posiłku.

- Po co? - Dziwię się.

- Myślisz, że teraz pozwolę ci uciec? - Spogląda na mnie.

Robi mi się ciepło w okolicy serca. Czuję jak na twarz wypływa mi rumieniec. Po chwili podaję urządzenie Włodarczykowi, który wpisuje swój numer i dzwoni do siebie.

- No, to teraz będę przynajmniej wiedział jak cię namierzyć.

- Wystarczy jak zadzwonisz. - Informuję go. - Wyobraź sobie, że to najprostszy sposób. - Wstaję. - Miło było, ale muszę już jechać do domu. Może złapię jeszcze jakiś autobus.

- Taa. A w autobusie spotkasz psychopatę, który morduje kobiety dla zabawy. - Usiłuje mnie naśladować. - Odwiozę cię. I nie próbuj protestować.

- Lepiej powiedz wprost, że chcesz mój adres. - Mówię.

- Chciałem to jakoś subtelniej załatwić, ale dobra. - Śmieje się. - Możemy iść.

Kilkanaście minut później parkujemy już pod moim blokiem. Wojtek odprowadza mnie przed budynek.

- Dziękuję za miły wieczór. - Mówię.

- Mam nadzieję, że będzie takich więcej. - Ukazuje rząd białych zębów. - A jutro, moja droga... Jutro pójdziemy do kina. Będę po ciebie po treningu. Tak koło 16.

- A jak mam już jakieś plany?

- A masz? - Pyta z lekka kpiąco.

- No nie...

- I w czym problem? - Śmieje się. - Widzimy się jutro. Śpij dobrze. - Cmoka mnie w policzek na pożegnanie.

- Pa. - Odpowiadam i biegnę na górę.

Coś czuję, że czeka mnie jeszcze długa rozmowa z siostrą...

~ * ~
Witam bardzo gorąco w to mroźne popołudnie
Zima, choć dopiero od paru dni, już mnie mocno irytuje.
I tak a propos: nie chce ktoś trochę śniegu? Oddam w dobre ręce

6 komentarzy:

  1. Twój rozdział jest taki pozytywny, a mnie chce się płakać, jak tylko pomyślę jak niewiele dni pozostało Adze... Ale może zdarzy się cud? Liczę na to :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział... wreszcie Wojtek zaczął działać xD
    Agata tak się wkręciła w siatkówkę dla chłopaka xD
    Hahah pomeczowy incydent Agaty z Wojtkiem mnie rozwalił ;)
    Karol i Andrzej wygrali wszystko ^^
    Uważam że Nina powinna powiedzieć prawdę Wojtowi zanim się w pełni zaangażuje bo potem będzie czuł się oszukany....
    Pozdrawiam ;*
    U mnie nowy pojawi się dzisiaj więc zapraszam ;*
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do śniegu bardzo chętnie przyjmę, nawet dopłacę ;)
    Wojtuś wkroczył do akcjiii! Dobrze by było, gdyby Nina powiedziała Wojtkowi o swojej chorobie, bo później nie będzie czasu.
    Pozdrawiam i czekam a następny ;***
    Zapraszam, u mnie już wisi rozdział :) :
    http://i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również bardzo chętnie przyjmę śnieg! :D
    Wojtuś zaczął działaś i to mi się podoba.
    Ja nie mogę uwierzyć, że Nina umrze i, że tak mało jej zostało już czasu :c
    Wydaje mi się, że powinna powiedzieć Włodarczykowi o chorobie, żeby był tego świadomy.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe opowiadanie. Jestem tu nowa ;)

    Rozdział świetny !

    Zapraszam do siebie - www.mowimy-sobie-wszystko.blogspot.com
    Zostaw jakiś komentarz, dopiero zaczynam a to mega motywuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej przeczytałam dziś całość i jestem bardzo zadowolona z tego, że tu trafiłam. Mimo, że Nina nie ma łatwego życia to ta historia jest taka pozytywna. Mam nadzieję, że z znajomości z Wojtkiem coś będzie. Na pewno będzie ja w to wierzę :D Jestem ciekawa co powie Aga jak Nina wejdzie do mieszkania. Pewnie będzie zadawać tysiące pytań.
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń