Wstaję
z niewygodnego łóżka i wyglądam przez szpitalne okno. Świat za
szybą wydaje się taki cudowny! Chwytam za klamkę, przekręcam ją
i pociągam ku sobie. Od razu dolatuje do mnie rześkie powietrze,
zapach świeżo skoszonej trawy i głosy dzieci przerywane krótkimi
słowami dorosłych.
Jak
na razie mogę sobie tylko pomarzyć, by zejść na dół do innych.
Tkwię tutaj, ale coś za coś. W zamian za brak kontaktu z przyrodą,
może dostanę zdrowie.
Jestem
słaba. Opieram łokcie na parapecie i głęboko wdycham powietrze.
Łapię też promienie słońca, które opiera się o tę stronę
budynku. Zamykam oczy i delektuję się chwilową przyjemnością.
-
Ninka! - Dobiega mnie głos z dołu. - Idę do ciebie!
Uśmiecham
się tylko i zamykam okno. Siadam z powrotem na łóżku i po chwili
rozlega się stukanie w pomalowane na biało drzwi.
-
Cześć. - Do pomieszczenia najpierw wsuwa się głowa z czupryną
kręconych blond włosów, a potem wchodzi ich właścicielka.
-
Cześć Aga. - Witam ją.
-
Przyniosłam ci świeżą porcję prasy. - Podaje mi kilkanaście
czasopism. - Jak dziś u ciebie? - Rzuca torbę na podłogę tuż
przy kremowej ścianie.
-
Lepiej. - Uśmiecham się nikle, by tylko rozładować napięcie.
-
Cieszę się. - Siada na krześle. Dobrze wiem, że nie dała się
nabrać. - Słuchaj, muszę z tobą pogadać, bo inaczej oszaleję. -
Wyrzuca z siebie.
-
Już dawno to zrobiłaś. - Ironizuję. Podkulam nogi i przykrywam
się szpitalną kołdrą. - Co on znów nawywijał? - Domyślam się
o kogo chodzi. Od samego początku nie przepadałam za chłopakiem
mojej siostry.
-
Daj spokój! Dziś to już przegiął na całej linii! -
Automatycznie odwraca głowę. - Na moich oczach podrywał jedną
laskę, która na dodatek dała mu swój numer. A ta bezczelna
szuja... - Głęboko wciąga powietrze do płuc. - Śmiał go
zapisać. Obiecał, że się do niej odezwie i wcale nie protestował
jak pocałowała go w policzek na pożegnanie. - Zaczyna nerwowo
krążyć po pokoju. - Przecież znamy się tyle czasu. Rok jesteśmy
razem! Znaczy się byliśmy... Do dziś. Zaznaczyłam mu, że mam już
tego dosyć i ma mi się na oczy nie pokazywać. I powiem ci,
siostra, że jest mi lżej. A! I obiecuję, że jakiem Agata
Lisowczak, on tego pożałuje. - Zajmuje opuszczone miejsce.
-
Aga... Tyle razy ci mówiłam, że Mikołaj to typowy podrywacz.
Przykład idzie z góry. Jego brat też był taki w liceum. -
Przypominam dawne czasy.
-
Ninka, dlaczego ja cię nie posłuchałam? - Spogląda na mnie. - A i
zapomniałabym! - Gwałtownie wstaje i podchodzi do swojej torby. -
Przyniosłam ci blok i ołówki. Brakuje mi twoich rysunków.
Cieszą
mnie słowa siostry. Wiem, że próbuje za wszelką cenę odciągnąć
moje myśli od choroby. Nagle spogląda na zegarek i szybko łapie
torbę.
-
Muszę lecieć! Jutro mam sprawdzian z chemii. Z całego roku! -
Jęczy, krzywiąc się. - Czujesz to? Jeszcze dwa tygodnie do
wakacji, a ta sobie nagle wymyśliła.
-
Leć. Przecież to rozumiem. - Delikatnie się uśmiecham.
-
Przyjdę jutro. Trzymaj się, siostra. - Cmoka mnie w policzek. -
Narysuj mi coś ładnego.
Wychodzi,
cicho zamykając za sobą drzwi. Znów zostaję sama. Nie muszę już
udawać i opadam na poduszkę. Chemioterapia mnie wykańcza, ale
ostrzegali, że tak może być.
Kładę
się i zamykam oczy. Jak zwykle w takiej chwili robię podsumowanie
swojego, ostatnio bardzo marnego życia.
Mam
22 lata i studiuję architekturę krajobrazu. Rysuję odkąd tylko
pamiętam. Ołówek i blok to moi najlepsi przyjaciele. Wszyscy
twierdzą, że mam talent. Ja z kolei i tak jestem zdania, że po
prostu robię to, co lubię i wkładam w to całe serce.
O
swojej chorobie dowiedziałam się jakieś pół roku temu. Nowotwór
płuc, który u mnie zdiagnozowali był wyrokiem. Przeżyłam poważne
załamanie nerwowe właśnie z tego powodu. Jednak lekarze pomogli mi
się z tego podnieść i w chwili obecnej walczę z rakiem, który
wyniszcza mnie od środka.
Czy
do tej pory coś osiągnęłam? Nic szczególnego. Były to małe
sukcesiki, które nie wiele wnosiły do mojego życia. A ostatnio, od
początku choroby, wszystko idzie w odwrotnym kierunku. Mój
„chłopak”, gdy tylko się o tym dowiedział, zakończył naszą
znajomość jednym sms'em. Moja przyjaciółka przeprowadziła się
za granicę i tam kontynuuje naukę. Straciłam pracę, czyli pół
etatu w biurze architektów. A co za tym idzie musiałam z powrotem
przeprowadzić się do rodziców. Oni jako jedyni, oczywiście wraz z
siostrą, starają się by moje życie wyglądało normalnie.
Sen
przychodzi do mnie bardzo szybko. Jestem słaba i zmęczona, więc
wcale mnie to nie dziwi.
Znów
jestem zdrowa. Znów mam długie włosy, a ktoś mówi mi, że
jeszcze nigdy nie widział tak pięknych niebieskich oczu. Śmieję
się głośno, cmokam go w policzek i odchodzimy ze splecionymi
dłońmi w bliżej nieokreślonym kierunku.
Budzę
się jednak równie szybko, jak zasnęłam. Drzwi otwierają się z
charakterystycznym chrzęstem i gwałtownie się podnoszę.
-
Przepraszam ciociu za spóźnienie. - Wysoki mężczyzna mocuje się
z klamką, stojąc plecami do mnie. - Wiem... Obiecałem być
wcześniej... - Dopiero teraz odwraca się i przygląda mi się bez
słowa.
-
Chyba zaszła pomyłka. - Odzywam się.
-
Ale jak to? - Dziwi się, a wówczas jego twarz przybiera dziecięcy
wygląd.
-
A czy wyglądam na pańską ciocię? - Pytam go.
-
No nie. - Marszczy czoło. - Ale nie obraziłbym się za taką
kuzyneczkę. - Uśmiecha się szeroko i puszcza do mnie oko. - Czyli
to nie jest sala numer 21? - Poważnieje w końcu.
-
Nie. - Przecząco kręcę głową. - Tu jest 12.
-
Przez to moje roztargnienie kiedyś serio się zgubię. - Uderza się
dłonią w czoło. - Dziękuję za pomoc i przepraszam. Do
zobaczenia. - Wychodzi.
Miły
chłopak, myślę. Jestem jednak pewna, że więcej go nie zobaczę.
Najdziwniejsze jest to, że mężczyzna w śnie sprzed kilkunastu
minut przypominał posturą mojego „gościa”.
Spoglądam
na zegarek. Jeszcze jakaś godzina do wieczornego obchodu. Czas dłuży
się niemiłosiernie. Jestem sama w sali i nie mam się do kogo
odezwać, oczywiście poza odwiedzinami kogoś bliskiego. Zabieram
więc blok, ołówek i zaczynam rysować błądząc myślami nie
wiadomo gdzie.
Z
zadumy wyrywa mnie głos. Momentalnie odkładam kartkę i odwracam
głowę.
-
Cześć Ninka.
-
Szymon... - Szepcę, a po policzku spływa mi łza szczęścia.
-
Przepraszam cię, siostrzyczko. - Tuli mnie mocno. - Powinienem był
dawno wrócić do kraju, anie tylko przyjeżdżać na kilka dni.
Muszę ci jakoś pomóc...
-
Ciii... - Przerywam mu. - Nic tu nie jest twoją winą. Cieszę się,
że jesteś.
Siadamy
obok siebie na łóżku. Brat obejmuje mnie ramieniem.
-
Dlaczego rodzice, ani Agata nie wspominali, że przyjeżdżasz? -
Pytam.
-
Prosiłem ich o to. Chciałem zrobić ci niespodziankę. - Uśmiecha
się, ale jego oczy są smutne. - Rozstałem się z Kate. - Mówi po
chwili ciszy. - Nie myślała o mnie poważnie, dlatego w końcu
spakowałem walizki i wróciłem do Polski. - Podnosi głowę i
obserwuje moją reakcję. - Na dobre...
-
Dobrze, że teraz będziesz blisko. - Przyznaję szczerze.
-
Obiecuję ci swoje towarzystwo codziennie, siostrzyczko.
Naszą
rozmowę przerywa przybycie lekarzy do sali. Szymon wycofuje się z
pomieszczenia. Znów jestem pod ostrzałem pytań ze strony medyków.
Prawie kwadrans trwa ich wizyta. W końcu wychodzą, a wraca mój
brat.
Przyglądam
mu się, porównując z człowiekiem, który opuszczał dom parę lat
temu. To samo tajemnicze spojrzenie, delikatny uśmiech, w którym
prawy kącik ust ucieka wyżej niż lewy. Mój starszy ode mnie 7 lat
braciszek jednak zmężniał. Wygląda bardzo poważnie i idealnie
pasuje do zawodu, który wykonuje – czyli prawnika.
-
Ciężko przyzwyczaić się do tych twoich krótkich włosów. -
Siada na krześle naprzeciwko mnie. - Ale liczę, że niedługo będą
takie jak kiedyś.
Rozmawiamy
do samego końca czasu odwiedzin. Do tej pory bardzo brakowało mi
jego obecności i pozytywnego nastawienia. Jesteśmy z sobą zżyci,
choć przez pewien czas nie mogłam mu wybaczyć wyjazdu do Londynu.
Prawie pół roku się do niego nie odzywałam. W końcu jednak
zmądrzałam, przeprosiłam i wszystko było jak dawniej. Teraz znów
mam blisko swojego brata, a zarazem najlepszego przyjaciela.
Kiedy
zostaję sama wracam do rysowania. Spoglądam na kartkę i dziwię
się temu, co powstało. Ołówek biegając po papierze, częściowo
bez mojej wiedzy stworzył czyjś portret. Zastanawiam się dlaczego
z arkusza spoglądały na mnie oczy mojego niespodziewanego,
nieznajomego gościa. Widocznie umysł bez mojej wiedzy zdecydował,
że ta twarz idealnie nadaje się do naszkicowania.
Odkładam
przybory na szafkę. Gaszę światło i przykładam głowę do
poduszki. Prawie natychmiast znajduję się w innym świecie. W
miejscu, gdzie moja choroba nie istnieje, a ja jestem szczęśliwa.
Przypominam o zakładce informowani, ułatwi mi to :)
~*~
To mamy począteczek ;) co z tego wyjdzie, to dopiero się okaże :) może się nie zanudziciePrzypominam o zakładce informowani, ułatwi mi to :)
zapowiada się ciekawie zostaje tu
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe kto jest tym niespodziewanym gosciem ;p
czyta się o wiele łatwiej niż Twoje pismo <3 nareszcie :3
OdpowiedzUsuńŚwietny początek ! Będę czytać dalej Dodawaj szybko !
OdpowiedzUsuńFajnie że już dodałaś. Super się zaczyna, ciekawe co za jeden ten gościu....
OdpowiedzUsuńDodaj szybko następny, czekam!
Pozdrawiam :*
Zapowiada się ciekawie, choć trochę smutno dla bohaterki. Swoją drogą,jestem ciekawa kim jest ten tajemniczy gość. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:)
Naprawdę podoba mi się to, jak piszesz :) Chociaż pewnie historia będzie smutna, to zaciekawiłaś mnie i zostaję! :)
OdpowiedzUsuńTak jak i cała reszta jestem zaintrygowana postacią ze snu i jej podobieństwem do tego przypadkowego gościa :)
Pozdrawiam :*